niedziela, 6 września 2020

trudny egzamin

aka regulacja ma sprawić, by młodzież spędzała czas nie tylko we własnych grupach narodowościowych - tłumaczy , dyrektor frankfurckiej szkoły. Z dumą podkreśla, że co rok wysyła paru uczniów do partnerskiego liceum w Poznaniu. Szkolna wymiana, z mieszkaniem u polskich rodzin, trwa rok. - Żaden z tych uczniów nie dałby rady podejść do polskiej matury, ale przynajmniej wracają z dobrą znajomością języka - mówi dyrektor. Frankfurckie liceum uczy polskiego od 1958 roku. Tradycja zobowiązuje.Polskich uczniów, zdających maturę w trakcie największych obostrzeń, dyrektor szkoły witał osobiście na zamkniętym na wiosnę moście granicznym. Ze zdalną nauką nie było problemu, ale matura długo stała pod znakiem zapytania: do Niemiec można było wjechać, ale powrót oznaczał dwa tygodnie kwarantanny.
Natalia do końca nie wiedziała, czy uda jej się w ogóle podejść do egzaminu. Ale zdała maturę jako jedna z trojga najlepszych maturzystów w Karl-Liebknecht-Gymnasium. Średnia 1,0 (w niemieckiej skali 1-5, 1 to najwyższy stopień - red. ). Nie była wyjątkiem.Dyrektor liceum Liebknechta we Frankfurcie przyznaje to, co widać także w Locknitz i innych miastach, gdzie działają Szkoły Europejskie. Na całym pograniczu "transgraniczność" nauki idzie raczej w jednym kierunku: z Polski do Niemiec. W powstających od lat 90. przygranicznych szkołach dzieci Kowalskich i Schmidtów miały zapomnieć o uprzedzeniach dziadków i rodziców. Idea była szczytna - integracja, rozmowa, nauka języków. Lokalne władze liczyły wówczas, że polskie dzieci zapełnią lukę po tych niemieckich. Po zjednoczeniu Niemiec mieszkańcy byłego NRD ruszyli do Berlina i do zachodnich landów dawnej RFN w poszukiwaniu lepszego życia. Nowych mieszkańców trzeba było szukać wśród Polaków. Z tym nie było problemu - w latach 90. poziom życia we wschodnich Niemczech był i tak nieporównywalnie wyższy niż w zachodniej Polsce.Są grupki, jak w każdej szkole. Nie jest tak, że nie przyjaźnimy się z Niemcami. Ale jak się spotykamy na przerwach czy po lekcjach, to jednak częściej z Polakami - opowiadają polscy uczniowie. Integracji nie sprzyja też oczywiście pandemia. Spotkań poza szkołą jest teraz mniej, a i trudniej porozmawiać z kimś spoza klasy. - W salach lekcyjnych nie musimy mieć masek. Ale na korytarzach już tak. Trochę więc ciężko nawiązywać nowe znajomości. Także te z Niemcami - tłumaczą.Kiedy na wiosnę nauczanie było zdalne, to właśnie polscy uczniowie byli najbardziej aktywni w kontaktach z nami, najszybciej odsyłali swoje prace – mówi dyrektor Kleefeld. Chętnie zobaczyłby w swojej szkole jeszcze więcej polskich uczniów, ale nie pozwalają na to przepisy: musi zapewnić miejsce w klasach przede wszystkim absolwentom podstawówek z Frankfurtu. W słubickim liceum uczniowie muszą przejść testy kwalifikacyjne, by uczyć się po drugiej stronie Odry. Oficjalnie są potem jednocześnie uczniami w Słubicach i we Frankfurcie. - Oddelegowanymi na czas nauki do Niemiec - wyjaśnia Maria Jaworska, dyrektorka liceum w Słubicach. Mają polską i niemiecką legitymację szkolną, ale uczą się po niemiecku i według niemieckiego programu nauczania. Zdają niemiecką maturę, a ta nie jest glejtem, mającym otwierać wszystkie drzwi w Polsce. To przepustka na Zachód. Ala z lubuskiego Sulęcina mogła się uczyć w liceum w Gorzowie, ale do tego we Frankfurcie było tak samo daleko, a gwarantowało świetną znajomość języka. Dominika ze Świebodzina przepychanie kanalizacji Tarczyn miała uczyć się w Zielonej Górze, ale do liceum we Frankfurcie szedł jej najlepszy przyjaciel, a jednym ze szkolnych przedmiotów była interesująca ją psychologia. Dla Juliana nauka w Niemczech od dawna była celem. Język i dobre przygotowanie na studia okazały się kluczowe w podjęciu decyzji o wyborze szkoły oddalonej o blisko 500 km od domu. Ale źle też nie jest. Trudne tematy? - One dla nas nie istnieją, jak się kłóci polski uczeń z niemieckim, to na pewno nie o II wojnę światową, proszę mi wierzyć - opowiada jeden z Polaków ze szkoły w Löcknitz. - Bywają niesnaski, ale raczej nic poważnego. Wszyscy są tu wyczuleni na pewne kwestie. Obrażanie Polaków przez niemieckich uczniów jest nie do pomyślenia - przekonuje inny uczeń.

miasto

Kiedy koronawirus zamknął polsko-niemiecką granicę pierwszy raz od wejścia Polski do strefy Schengen (21.12.2007 r.), transgranicznym uczniom, takim jak Natalia, skomplikowało się życie. Dom w Słubicach i szkoła we Frankfurcie - to dla niej była normalność. Przecież to właściwie jedno miasto. Ludzie mieszkają na prawym brzegu Odry, a pracują i robią zakupy na lewym - i odwrotnie.dwadzieścia pięć kilometrów od Szczecina. Typowe poenerdowskie miasteczko: zadbane domki z ogródkami, a obok bloki z wielkiej płyty. Często puste. Polaka zdziwi dużo rowerów na ulicach. Gościa z zachodu Niemiec - niemal co drugie auto na polskich blachach. Żyje tu raptem trzy tysiące ludzi, w tym - oficjalnie - ponad sześciuset Polaków. Dzięki nim miasto jako jedyne w regionie od kilku lat chwali się wzrostem populacji.Polski słychać wszędzie tam, gdzie koncentruje się życie. Czyli przez cały rok przy dwóch hipermarketach, w sezonie przy malowniczym jeziorze, a poza sezonem – w szkole. Skąpany w zieleni kompleks Europaschule (Szkoły Europejskiej – red.) - kilku dużych budynków z wielką salą gimnastyczną - rozbrzmiewa gwarem około 200 polskich gardeł. – Stanowimy ponad połowę - przyznają uczniowie. Mają zajęcia po niemiecku, ale jest też język polski oraz WOS i historia w języku polskim. Po zakończeniu edukacji zdają podwójną maturę – polską i niemiecką.Frankfurcki dworzec i słubicki targ łączy linia autobusowa, ale Natalia wolała iść do szkoły piechotą. Najpierw ulicą Kościuszki, potem przez most. Kiedyś stały na nim budki pograniczników. Po wybuchu pandemii most zabarykadowały barierki i Natalia miała wrażenie, że już wie, jak to było kiedyś. Bo normalnie, czyli odkąd sięga pamięcią Natalia, jest tak, że miasto to jeden organizm, jak przed wojną, tylko na moście stoją słupki graniczne. Za mostem Kościuszki przechodziła w Rosa Luxemburg Straße, jedną z głównych arterii miasta, krzyżującą się z Karl-Marx-Straße. Rano zawsze był tu korek z Polski. Po południu, gdy wracała

czwartek, 3 września 2020

niezalezne informacje

Nie dam wiary że przypadkowo zostawili te czołgi. Myślę że akurat ich armia należy do takich co nic nie pozostawia przypadkowi :P . Prędzej to jakaś pułapka może na jakieś bojówki w którą "wpadli" jacyś przypadkowi turyści. Następnym razem może na "pustą Merkavę" nabierze się jakiś bojownik z Palestyny czy Iranu.osobopostać Margot dostanie izraelskie obywatelstwo jako osoba szykanowana ze względu na zachowania wynikające z samoistnych cech transpłci. Na tę wiadomość zareagowali izraelscy czołgiści opuszczając na znak protestu swe pojazdy.Może właśnie zaczynał sie szabas, w szabasie pracować nie wolno. A może wyskoczyli do kumpla na imprezkę - jego synek miał właśnie barmicwe. Chłopaki z giwerami zrobili na młodym takie wrażenie, że zapomniał o obciętym naplecie. Zrozumcie ludzi.Wzgórza Golan to sporny teren, do którego roszczenia zgłaszają Syria i Liban - co za bezczelne kłamstwo! Dobre sobie :-) To tak jakby pisać, że Generalne Gubernatorstwo to był sporny teren, do którego roszczenia zgłaszała PolskaTo im pewnie się znudziło czekanie na nowe rozkazy a że stary rozkaz mówił jasno że mają być w tym miejscu to zostawili i poszli do domu. No ale że nie doliczyli się braku 5 luf no to jest dopiero skandal. Co jak co liczyć to oni potrafią.nfrastrukturalnych i ludzkich. Powstaną trzy poziomy szpitalnictwa, a lekarze rodzinni dostają nowe kompetencje.
Zmieni się także podejście do testowania pacjentów. Jak zakłada ministerstwo należy skupić się na pacjentach objawowych oraz pacjentach z grup ryzyka. Resort ma także zamiar wprowadzić szybkie testy antygenowe. żadne rozwiązania tego nierządu nie będą dobre. Po pierwsze to dyletanci, pociotkowie jakiś polityków którzy nie mają wiedzy ani kompetencji...Po drugie skoro nie robi siuę testów to nic nie dadzą ograniczenia....Ktoś kto podejrzewa że ma koronę powinien mieć prawo do testu od ręki. Jeśli ma racje to zarazi wiele osób a jak zrobi się test wyjdzie czy jest chory czy nie....ale nasz nierząd jak zawsze zaczyna wszystko o dpy strony....Robić testy, wyłapywać chorych i ich izolować to oni na odwtót wszystko robią.,..a potem zdziwienie że zakażeń coraz więcej....bardzo bym chciała aby raz na tym portalu ktoś zrobił coś mądrego , bez umieszczania takich bzdur niczego dobrego nie robi. Warto wuko Warszawa sięgnąć do niezależnych informacji i stać się niezależnym i portalem , który nie szerzy bzdur wygłaszanych przez rządzących i wierzących w tą ciemnotę . Bo jedno jest pewne jest wirus y, który powinien nazywać się świrusem . Pytam się czemu ma służyć ten artykuł ? Zastraszeniu ludzkości , że dla kogoś braknie szczepionki? Że jak ktoś się nie zaszczepi to zachoruje ? Napiszcie prawdę , porozmawiajcie z ludźmi nie tymi którzy świrują na punkcie świrusa . Kolejnym elementem strategii mają być szczepienia przeciwko grypie oraz odpowiedzialność społeczna za zapobieganie rozprzestrzeniania się epidemii.

pancerny

Kluczowe jest wyjaśnienie, jak w sytuacji zagrożenia – wzgórza Golan to sporny teren, do którego roszczenia zgłaszają Syria i Liban – mogło dojść do zostawienia bez nadzoru najnowocześniejszych, produkowanych od 2004 roku, czołgów Izraela.A kogo oni tam się mają bać. Wygrali wszystkie wojny Arabami. Nawet walcząc na trzech frontach na raz z siedmioma państwami. Zjechali arabskich złamasów w sześć dni. Wojna sześciodniowa w 1967roku. Majstersztyk sztuki wojennej.Nawet teraz przemierzając Izrael widać wszędzie zamaskowane małe punkty strzeleckie. Każdy nawet kobiety świetnie posługują się bronią. Z takich ziemianek można powstrzymywać nawet przeważające siły, A używanie lotnictwa i ciężkiej artylerii na takie rozsiane, małe pchły nie jest skuteczne. Izrael przy Egipcie wygląda jak paproch na dywanie, a już parę razy im omłot spuścili.Państwo Izrael to jest w ogóle ewenement, zwykły Kowalski tego nie zrozumie. Wg mnie jest to coś w rodzaju kaprysu żydowskiej diaspory, w pewnym sensie wszyscy z zachodniego świata się na to składamy bo Żydowskie wpływy są bardzo silne a może nawet przeważające w wielu krajach, w sumie też nie ma nic w tym złego, są po prostu mądrzejsi, lepiej zorganizowani, pewni swego.Jak dysponuje się miliardami pomocy z USA oraz amerykańskim uzbrojeniem plus skradzionymi z całego świata technologiami to nie problem pokonać słabo uzbrojonych armii arabskich. To relacja miedzy starciem armii brytyjskiej z amerykańską - która wygra ? Skąd tyle w tobie pogardy dla innych ludzi prawdziwy katoliku ?Cóż za zbieg okoliczności... Wyglądają na bardzo podobne do polskiego PL01, który od wieeelu lat czeka na wdrożenie do produkcji a tu proszę znalazły się na wzgórzach Golan. "Nasi" politycy jak zwykle oddają wszystkie technologie do swojej ojczyzny. Tu juz nic mnie nie zadziwi.Cóż za zbieg okoliczności... Wyglądają na bardzo podobne do polskiego PL01, który od wieeelu lat czeka na wdrożenie do produkcji a tu proszę znalazły się na wzgórzach Golan. "Nasi" politycy jak zwykle oddają wszystkie technologie do swojej ojczyzny. Tu juz nic mnie nie zadziwi.Kto zna realia Izraela to wie doskonale, że to tak jakby mieć pretensje do gospodarza, że na swoim ogrodzonym i strzeżonym podwórku pozostawił BMW z pełnym bakiem paliwa i kluczykiem w stacyjce ....TE czołgi Izraelskiej armii to najnowszy produkt Merkawy to niezawodny sprzęt bojowy każda armia chciała by je mieć na swoim wyposażeniu fajnie było by je widzieć w Polskiej armii są odporne i dostosowane do trudnych i ciężkich terenów myślę żeby MON się zastanowił się nad zakupem chociaż 150 sztukCiekawe. Gdzieś tam w jakiejś jednostce nie doliczyli się czołgów. A co jest na codzień z amunicją? Czyli taki żołnierz może strzelać bez opamiętania? Napisze tylko, że go palestyńczycy zaatakowali? Odpowiedz? A, to tak było. Z czołgami pewnie podobnie. Hamas zaatakował kilka spalili. Załogi pewnie dostan medale za dzielność.