środa, 22 marca 2017

domy

Tez wychowalam sie na wsi skonczylam tam podstawowke a potem do liceum i na studia poszlam do miasta.Mieszkalam w internacie do rodzicow jezdzilam na wekendy i ciagle marzylam o mieszkaniu w miescie.Po kilku latach pracy udalo nam sie kupic wymarzone mieszkanko w Krakowie i dopoki bylismy malzenstwem bezdzietnym bylo super.Jednak odkad na swiat przyszly nasze dzieci zaczelo mi brakowac ogrodu.W kazdy weekend pakowalismy wiec manele i jezdziilismy na wies.A ja całe życie mieszkam w Łodzi w domku, ale na obrzeżach i uważam, że moja okolica jest śliczna. za płotem mam lasek, cisz spokój, podwórko, można zrobic sonie grilla zaprosic przyjaciół, puścic muzyke głosniej bez obawy, ze sąsiad bedzie walił w sciane. Nigdy w zyciu nie chciałabym przeprowadzić się do centru i do bloków. Cenie sobie otwartą przestrzeń i spokój. Mimo iz mamy dzialke blisko Krakowa postanowilismy budowac sie wlasnie na wsi rodzicow (ok 35 km od miasta)Wiem ze ciezko bedzie z dojazdami do pracy ale przeciez prace zawsze moge zmienic a dzieci tam czuja sie jak u siebie.Maja blisko do dziadkow,kuzynostwa, znaja tam cala okolice i przede wszystkim CHCA TAM mieszkac Przerabialam miasteczka i miasta. Zawsze wracam do mojej rodzinnej wiochy. Dom wyrosnie obok rodzicow (juz widze jak niektorym skora cierpnie na sama mysl). I to jeszcze na tzw wybudowaniu. Jak narazie sa moi rodzice, dom brata i rodzinki sasiadka i wszystko.Dookola pola i cisza.Do glownej drogi ok 500m.Zima coprawda troche dennie, bo na spacerku czasami sie brodzi i zapominaja nas odsniezyc. Ale wiem jak zmieniaja sie pory roku, slysze ptaszki, szum wiatru za oknem i nie mam sznurka tirow w poblizu. Uwielbiamy przebywanie na łonie natury, dlatego budujemy się kilkanaście km za miastem.Własny dom, bez sąsiadów pukających w ściany, huliganów bazgrzących na ścianach klatki schodowej, własny ogród do wypoczynku i rozrywki, wolność dla psa i spokój o dzieci. Męczą mnie trochę dojazdy, ta powolna jazda za wlokącymi się TIR-ami, ale w mieście też są korki klimatyzacja ursynów. Dużą wygodą w tej chwili jest to, że ze śródmieścia mam do domu 10-15 minut. Załatwiając czasami przez cały dzień różne sprawy mogę wpadać do domu np. na obiad i lecieć dalej. Po przeprowadzce do domu będzie to utrudnione. Ciężko będzie jechać rano do pracy, potem wracać na wieś i z powrotem do miasta wieźć dzieci na różne zajęcia dodatkowe i z powrotem na wieś, a jak czegoś zapomnę... Myślę jednak, że dom na wsi, wynagrodzi nam wszystkie niedogodności, a wypoczynek na łonie natury po trudach dnia będzie o wiele przyjemniejszy niż w śmierdzącym spalinami, głośnym mieście. To czego będzie mi żal najbardziej opuszczając miasto, to bardzo dobry pediatra osiedlowy i przyszkolny darmowy basen. Coprawda za kilka lat moze wyrosnac niedaleko mini-osiedle, bo sasiadka chce sie sprzedac na dzialki.Ale jak dobrze pojdzie beda to duze dzialki i nie zostane odarzona osiedlem 30 domow a 10 No i do miasteczka 5 min samochodem lub 20 min pieszko. Szkoly, koscioly, sklepy co kto woli jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz