Te układy z sponsoringiem bardziej bym porownał do relacji stary nadziany gosc i mloda kochanka. Kolezansie ze stodiow poprostu znajdowaly sibie starszych panow. To nie jest tak, ze mloda dziewczyna tylko widzi kase bo ma na studia i zabawę. Tacy goście często im imponuja bo sa zaradni zdecydowani, mescy. Pomyslcie kobitki same, wolicie eleganckiego bogatego faceta w ładnej bieliźnie na stanowisku, czy młodego zniewiescialego smarkacza w obwisłych gaciach bez grosza. Wszystko w temacie. Teraz jest taka tendencja, ze młode panny szukają facetow po 40 tce. Problem w tym, ze pokolenie obecnych dwudziestolatków to banda nieudaczników w bieliźnie wystajacej ze spodni. Nie potrafią nawet znaleźć pracy, a co dopiero myśleć o załozeniu rodziny. eden rodzaj dziwek to te oficjalnie sie sprzedające za kase np roksa, odloty, inne strony towarzyskie, drugi rodzaj dziwek, to te ukryte sprzedające sie w formie przyzwolenia kulturowego, czyli oczekują odpowiedniego standardu życia - kreatywny sponsor który wciągnie w wir życia, doktor z ponad przecietną znajomoscią drugiego języka. Tworzone związki z mężczyznami okreslają powszechnie mianem miłości, dzieki zawoalowanej metodzie czerpania korzyści niewzbudzają sensacji, są przykładnymi sąsiadkami. To świadczy o upadku wartości i o tym, że dużo kobiet niema poczucia własnej wartości skoro wchodzą w takie układy, zamiast normalnego poważnego związku, w którym by były bardziej szczęśliwe. A powiedz mi, w czym niby taki podstarzały pierd jest lepszy od młodego aspirującego? Czemu młoda dziewczyna nie miała by wybrać młodego? Takiego, który ciężko pracuje na swoją przyszłość, wysportowanego, opanowanego w każdej sytuacji, elokwentnego, młodego gościa?
Wyobraź sobie, że nie każdy jest pipką. A to że nie ma się hajsu ma być wyznacznikiem porządania ? Nie będę oceniał tych dziewczyn, bo najczęściej to prościutkie dziewczyny z pipidówków, które inaczej nic by nie zrobiły w swoim życiu na ładną bieliznę. Śmiać mi się natomiast chce z , z tatuśków, którzy na pieniądze rwą małolatki, zamiast interesować się kobietami na swoim poziomie kostium kąpielowy. To fakt obecne pokolenie jest malo zaradne zyciowo,obawiaja sie wziac odpowiedzialnosc za swoje zycie,wielu mieszka z mamusia i tatusiem do 40-stki albo i dluzej jak da rade - taki " Hotel Mama" i tak sobie zyja,synusie i coreczki pod srzydlami rodzicow ,bo boja sie dorosnac.Niestety czesto jest to tez wina samych rodzicow.No i wyroslo nam takie pokolenie nieudacznikow ,co ciagle ida na latwizne,ach brak slow po prostu na to wszystko
niedziela, 21 grudnia 2014
początek
w tym roku zaczynam budowę i znajomy namówił mnie na wentylację mechaniczną. Skorzystam z jego rady, ale chciałbym, żeby to dobrze działało z kominkiem i klimatyzacją.
Co do kominka to już się dowiedziałem, że w przypadku takiej wentylacji mogę w zasadzie poprzestać na tym, że ona mi rozprowadzi powoli ciepło po całym domu. Kominek nie będzie głównym źródłem ciepła, aczkolwiek miło by było, jakby w okres przejściowych zapewniał komfort termiczny. Powietrze do kominka będzie brane z zewnątrz, więc to też nie powinien być problem dla wentylacji.
Na GWC się nie zdecydowałem, bo wolę zrobić w tej, lub dołożyć, cenie prawdziwą klimatyzację i mieć pewność, że jak będą upały, to będę mógł schłodzić dom skutecznie. Poza tym, mam b. wysoki poziom wód gruntowych.Według mnie GWC to nie jest jakiś duży koszt i sugerowałbym zastosować go choćby dlatego żeby wyeliminować potrzebę zamontowania grzałki na czerpni powietrza .O rozprowadzeniu ciepła z kominka zapomnij to po pierwsze.
Po drugie centralę dobierz na 1 kubaturę, w okresie letnim jest wystarczająca aby było świeżo wewnątrz a do chłodzenia czy to klimatyzatorem czy dobrym GWC również .
Instalacje z termofleksów i klimatyzator kanałowy da fajny efekt ale nie przesadzał bym z tym chłodzeniem ( moc klimatyzatora ).
Jak dobrze zaizolujesz poddasze to samo GWC nie dopuści Ci do przegrzania no ale sporo zależy od przyzwyczajeń mieszkańców i ilości okien dachowych.
Proponuje zrobić wentylacje i GWC, jak będą problemy to wtedy ewentualnie klimatyzacja .
Jeżeli zastosujesz wszystkie kanały ocieplone to według mnie jak najbardziej do instalacji rekuperatora możesz się wpiąć z klimatyzatorem kanałowym pomiar wentylacji.
Koszt rekuperatora dla twojej powierzchni z 3 krotną wymianą 5000zł. klimatyzatora kanałowego o mocy chłodniczej około 10kW cena w granicach 7500zł .
Koszt kanałów , przepustnic, anemostatów ok 7000zł . Do tego dochodzi montaż . Większość wykonasz sam .
Dom jest parterowy, 137m2 powierzchni użytkowej+podwójny garaż, M42a Przemyślany. Obawiam się, że w upały może być w nim tak gorąco jak na poddaszach domów piętrowych stąd ten pomysł z klimatyzacją.
Czy to co wymyśliłem to jakaś kosztowna fanaberia i będzie bardzo kosztowne?
Klimatyzację zastosować centralną podłączaną do rekuperatora? Zanim zacznę rozmowy z wykonawcą i projektantem chciałbym się od Was dowiedzieć co o tym myślicie...
historia
Styropianowce przewracali komunę bo myśleli,że po przewrocie czasy sie zmienią i będą leżeć a gołąbki z nieba będą lecieć . Koleżki ze styropianu dorwały się do władzy i wysprzedali co sie tylko dało a ci co przy korytku maja sie dobrze tylko pospólstwo lata na zachód du..y podcierać i klatki schodowe myć lub na zmywaku. Ot cała Polska za przewodnictwem papcia drugiego i jego klakierów z s.. co ty wychodzisz z biblią i to jeszcze z dużej litery,jak najprawdopodobniej nie potrafisz chyba odpowiedzieć co to w ogóle jest wiara,o doktrynie już nie mówiąc. Biblii to chyba nie widziałeś na oczy,a jak widziałeś,to nie czytałeś,bo nic z tego nie zrozumiesz.Takich szumnie powołujących się na biblię jest od groma z jasnego nieba tylko,że oni biblii i naukowych opracowań na ten temat w ogóle nie czytają,gdyż są odporni na wiedzę. gdyby nie stan wojenny, to dzisiaj Polski, już by nie było, Gen. Jaruzelski uratował Polskę i Polaków, ale niestety nie udało się Generałom uratować Polski przed obecną zlodziejsko-bandycką i nie prawną władzą..gdyż została podstępnie poprzez manipulacje społeczeństwem przejęta, pomijam już fakt grabieży dorobku dwóch pokoleń, bo gorsze od tego są ustawy mające na celu mordowanie polaków, jak nowelizacja do ustawy o bezpieczeństwie państwa, gdzie agendy obcego państwa mogą przyjść do nas do domu i aresztować nas...czego się boja? ze agendy obcych krajów muszą nas aresztować, czyżby obawiają się tego iż sami by nie dali rady nas pozamykać? tak samo ustawa o masowych szczepieniach obywateli, obie ustawy są groźne dla istnienia nas jako Narodu, takie ustawy utrwalają tylko bandyci, ich wolność to wolność, by okradać naród, ich demokracja jest władzą pieniądza w interesie właścicieli pieniędzy, zrozumcie ze brak demokracji nie jest i nigdy nie był niekorzystny, demokracja jest władzą złodziei i spekulantów, władzą niesprawiedliwości, trzeba to sobie uświadomić dogłębnie i za każdym razem, gdy usłyszymy zarzuty o braku demokracji z ust naszych polityków, należy głośnio na poziomie państwowym powtarzać, ze demokracja w swej istocie jest władza spekulantów i złodziei, dosłownie przez nich wymyślona i broniona i realizowana, inaczej to formując są oni nasieniem diabla, a nie dziećmi pokoju..dlatego powiadam wam, strzeżcie się ich i stroncie od nich z daleka, rodacy..
niedziela, 12 października 2014
nie bez błędu
Błędów nie popełnia, kto nic nie robi. Mazowiecki był premierem w rządzie koalicyjnym. Umiał sprawić, że ten rząd pracował bez zgrzytów. Religia była sprawą delikatną. Episkopat, szczególnie Glemp, odegrał znaczącą rolę przy Okrągłym Stole. Wywierał duży nacisk. Myślę, że większa wina następców, że do dzisiaj nie ma lekcji dla wyznawców innych religii ani zastępczej etyki. To, czego się naucza na lekcjach religii, też często budzi moje duże zastrzeżenia. To też powinno podlegać jakiejś weryfikacji. ” Mazowiecki to była wśród polityków może już ostatnia postać wielkiego formatu.I nie chodzi o decyzje jego rządu. Wiele z perspektywy czasu może zostać uznanych za niedobre, ale wtedy tak naprawdę nie było mądrych – zaczynało się coś kompletnie nowego i nikt nie mógł dać gwarancji, w jaki sposób co zadziała. Ale przynajmniej nikt nie miał wątpliwości, że premier jest człowiekiem osobiście i politycznie uczciwym, z klasą. Że należy do tych ludzi, dla których słowa „interes publiczny” nie są tylko pijarowym chwytem. Pamiętam, że się nawet wtedy mawiało „za uczciwy na politykę”. Kukułcze jajo podrzucone w Karolinie:
“Stało się – radni Sejmiku Mazowieckiego podnieśli rękę i wrzucili do gniazda w Karolinie kukułcze jajo. Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury poszerzył swą nazwę o dwa najniewinniejsze słowa: „w Otrębusach”. Ta innowacja oznacza, że Karolin (dotychczasowa ostoja „Mazowsza”) przestał być niepodzielną siedzibą słynnego na cały świat Zespołu. Dotychczasowy tymczasowy lokator stał się w ten sposób lokatorem pełnoprawnym. Pan na Mazowszu zarządził i „jego” radni podnieśli w tej sprawie rękę. Podarowali oto Zespołowi – w 65-tym sezonie jego istnienia – ten „kukułczy” prezent.
Czy ci ludzie – bo radny chyba nie przestaje być człowiekiem, kiedy staje się radnym? – potrafią ogarnąć do końca konsekwencje tego głosowania, czy po prostu „koalicja” jest ważniejsza niż „tradycja”? Czy wiedzą o tym, że nie są anonimowi i że kiedy minie ich kadencja będzie w historii „Mazowsza” zapisane imię i nazwisko każdego z nich, kto dzisiaj w tej jakże naciąganej sprawie podniósł rękę.
Dlaczego piszemy „w naciąganej sprawie”? Ano, to przedłużanie w nieskończoność sytuacji, w której od blisko dwóch lat kieruje „Mazowszem” pełniący obowiązki dyrektora Włodzimierz I., będący zarazem dyrektorem innej instytucji artystycznej (Mazowiecki Teatr Muzyczny) podległej temu samemu Marszałkowi, to faktyczne już od miesięcy zawłaszczenie sceny „Matecznik MAZOWSZE” przez rzeczony MTM i zepchnięcie jego prawowitego gospodarza na margines (sporadyczne już tylko koncerty Zespołu na własnej scenie), ta skala zwolnień w „Mazowszu” (ponad 30 osób!) przy jednoczesnym angażowaniu ludzi potrzebnych do obsługi teatru muzycznego – te i inne względy każą zapytać: czy naznaczenie na pełniącego obowiązki Włodzimierza I. w miejsce dyrektora Jacka Kalinowskiego było tylko wynikiem sytuacji, która wymagała interwencji organizatora instytucji, czy też była początkiem misternego planu, którego efekty objawiają się nam obecnie?
Nie lubimy określenia „Polska szwagrów” i wolelibyśmy odejść jak najdalej od tego typu myślenia. A jednak coraz trudniej nam patrzeć bezkrytycznie na poczynania organu założycielskiego „Mazowsza” (i osobistą przecież w nim rolę marszałka), które mają tu miejsce od czasu nastania p. o. dyrektora Włodzimierza I. Zastanawiamy się coraz częściej, czy Marszałek Adam S. zamierza zakończyć swoją karierę jako grabarz „Mazowsza”? Pan Marszałek twierdzi, że w Karolinie jest tak dużo przestrzeni, że starczy jej nie tylko dla takiej „dostawki” jak Mazowiecki Teatr Muzyczny, że to dobrze, że jest wspólny dla obu instytucji księgowy itd.
Miało tu się mieścić unikalne w skali międzynarodowejEuropejskie Centrum Promocji Kultury Regionalnej i Narodowej. Dla wypełnienia licznych funkcji tej instytucji wcale nie ma za dużo przestrzeni w Karolinie. Przykładem niech będzie Koszęcin – siedziba zaprzyjaźnionego z „Mazowszem” od lat Zespołu „Śląsk”, która staje się (również przy pomocy środków europejskich) ponadregionalnym ośrodkiem kulturotwórczym. Tam władze samorządowe potrafią nie marnować ogólnonarodowego dobra kultury.
Zarówno nowo wybudowana scena „Matecznik MAZOWSZE”, jak karczma i hotel były świetnie pomyślane jako miejsce zarezerwowane dla kultywowania i rozwijania kultury ludowej – we współpracy z artystami z Polski i całej Europy – a nie dla panoszenia się podkasanej Muzy o co najmniej „dyskusyjnym” poziomie artystycznym. Przecież nie minął jeszcze okres „trwałości projektu” obejmującego salę widowiskową, hotel, karczmę i rewitalizację parku? Skąd ten nagły zwrot w stronę operetki?
Zostały tutaj wpompowane ogromne pieniądze ze środków Unii Europejskiej. A tymczasem główny beneficjent projektu, światowej klasy zespół pieśni i tańca, zasługujący na to, aby znaleźć się na światowej liście niematerialnegodziedzictwa kultury, jest marginalizowanyi wywłaszczany przez operetkę, której lotów wolimy nie określać przymiotnikiem (chociaż i tak nie zniżymy się do poziomu dowcipów, którymi Włodzimierz I. raczy „Mazowszan”).
“Stało się – radni Sejmiku Mazowieckiego podnieśli rękę i wrzucili do gniazda w Karolinie kukułcze jajo. Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury poszerzył swą nazwę o dwa najniewinniejsze słowa: „w Otrębusach”. Ta innowacja oznacza, że Karolin (dotychczasowa ostoja „Mazowsza”) przestał być niepodzielną siedzibą słynnego na cały świat Zespołu. Dotychczasowy tymczasowy lokator stał się w ten sposób lokatorem pełnoprawnym. Pan na Mazowszu zarządził i „jego” radni podnieśli w tej sprawie rękę. Podarowali oto Zespołowi – w 65-tym sezonie jego istnienia – ten „kukułczy” prezent.
Czy ci ludzie – bo radny chyba nie przestaje być człowiekiem, kiedy staje się radnym? – potrafią ogarnąć do końca konsekwencje tego głosowania, czy po prostu „koalicja” jest ważniejsza niż „tradycja”? Czy wiedzą o tym, że nie są anonimowi i że kiedy minie ich kadencja będzie w historii „Mazowsza” zapisane imię i nazwisko każdego z nich, kto dzisiaj w tej jakże naciąganej sprawie podniósł rękę.
Dlaczego piszemy „w naciąganej sprawie”? Ano, to przedłużanie w nieskończoność sytuacji, w której od blisko dwóch lat kieruje „Mazowszem” pełniący obowiązki dyrektora Włodzimierz I., będący zarazem dyrektorem innej instytucji artystycznej (Mazowiecki Teatr Muzyczny) podległej temu samemu Marszałkowi, to faktyczne już od miesięcy zawłaszczenie sceny „Matecznik MAZOWSZE” przez rzeczony MTM i zepchnięcie jego prawowitego gospodarza na margines (sporadyczne już tylko koncerty Zespołu na własnej scenie), ta skala zwolnień w „Mazowszu” (ponad 30 osób!) przy jednoczesnym angażowaniu ludzi potrzebnych do obsługi teatru muzycznego – te i inne względy każą zapytać: czy naznaczenie na pełniącego obowiązki Włodzimierza I. w miejsce dyrektora Jacka Kalinowskiego było tylko wynikiem sytuacji, która wymagała interwencji organizatora instytucji, czy też była początkiem misternego planu, którego efekty objawiają się nam obecnie?
Nie lubimy określenia „Polska szwagrów” i wolelibyśmy odejść jak najdalej od tego typu myślenia. A jednak coraz trudniej nam patrzeć bezkrytycznie na poczynania organu założycielskiego „Mazowsza” (i osobistą przecież w nim rolę marszałka), które mają tu miejsce od czasu nastania p. o. dyrektora Włodzimierza I. Zastanawiamy się coraz częściej, czy Marszałek Adam S. zamierza zakończyć swoją karierę jako grabarz „Mazowsza”? Pan Marszałek twierdzi, że w Karolinie jest tak dużo przestrzeni, że starczy jej nie tylko dla takiej „dostawki” jak Mazowiecki Teatr Muzyczny, że to dobrze, że jest wspólny dla obu instytucji księgowy itd.
Miało tu się mieścić unikalne w skali międzynarodowejEuropejskie Centrum Promocji Kultury Regionalnej i Narodowej. Dla wypełnienia licznych funkcji tej instytucji wcale nie ma za dużo przestrzeni w Karolinie. Przykładem niech będzie Koszęcin – siedziba zaprzyjaźnionego z „Mazowszem” od lat Zespołu „Śląsk”, która staje się (również przy pomocy środków europejskich) ponadregionalnym ośrodkiem kulturotwórczym. Tam władze samorządowe potrafią nie marnować ogólnonarodowego dobra kultury.
Zarówno nowo wybudowana scena „Matecznik MAZOWSZE”, jak karczma i hotel były świetnie pomyślane jako miejsce zarezerwowane dla kultywowania i rozwijania kultury ludowej – we współpracy z artystami z Polski i całej Europy – a nie dla panoszenia się podkasanej Muzy o co najmniej „dyskusyjnym” poziomie artystycznym. Przecież nie minął jeszcze okres „trwałości projektu” obejmującego salę widowiskową, hotel, karczmę i rewitalizację parku? Skąd ten nagły zwrot w stronę operetki?
Zostały tutaj wpompowane ogromne pieniądze ze środków Unii Europejskiej. A tymczasem główny beneficjent projektu, światowej klasy zespół pieśni i tańca, zasługujący na to, aby znaleźć się na światowej liście niematerialnegodziedzictwa kultury, jest marginalizowanyi wywłaszczany przez operetkę, której lotów wolimy nie określać przymiotnikiem (chociaż i tak nie zniżymy się do poziomu dowcipów, którymi Włodzimierz I. raczy „Mazowszan”).
sobota, 21 czerwca 2014
obligacje
Jest jeszcze jeden fragmencik taśm, z którego wynika, że politycy molestuja telefonami Ministra Sienkiewicza żeby ten przypadkiem nie zrobił jakiej krzywdy BORowikom, gdyż ci zbyt wiele wiedzą. Daltego w rzeczywistości Minister Sienkiewicz nie jest ich szefem tylko niańką. Zadaniem Ministra Sienkiewicza jest utrzymywanie BORu w dobrym humorze, żeby czasem BOR kogoś nie zdymisjonował. Konkluzja jest taka, że Tusk nie może zdymisjonować Sienkiewicza bez zgody BORu, natomiast BOR może zdymisjonować każdego. Skup obligacji nie jest zaciąganiem zobowiązań, ani dotowaniem budżetu, ani pokrywaniem deficytu.
Skup obligacji, nie jest zaciąganiem zobowiązań – ale ich wystawianie
(emisja tak. „Obligo” wszak znaczy – zobowiązanie.
Natomiast jeśli chodzi o „dotowanie budżetu ” czy”pokrywanie deficytu” sprawa nie jest już tak jednoznaczna. Wszak emitentowi obligacji chodzi o pozyskanie „żywej gotówki” z przeznaczeniem na rózne cele, także i te wymienione.
Kupowanie obligacji skarbu państwa przez NBP na rynku pierwotnym, czyli bezpośrednio od emitenta, jakim jest skarb państwa (Ministerstwo Finansów), jest przekazywaniem pieniędzy od NBP do skarbu państwa, czyli do budżetu, jest w praktyce dotowaniem budżetu.
Kupowanie obligacji na rynku wtórnym przez NBP jest nabywaniem ich od właścicieli (nie emitentów), pieniądze są przekazywane od NBP do właścicieli obligacji, a obligacja czyli zobowiązanie spłaty kredytu przechodzi do NBP.
Kupowanie obligacji o zapadalności (terminie wykupu) w danym roku budżetowym na rynku wtórnym jest wspomaganiem budżetu. Budżet na dany rok po stronie wydatków powinien zawierać pozycję pieniądze na wykup tych obligacji.
Jeżeli w budżecie brakuje pieniędzy na obowiązkowy wykup obligacji, a NBP wykupi te obligacje, to jest to wspomaganie budżetu, lecz należy pamiętać, że obligacje nadal są ważne i skarb państwa zobowiązany jest je wykupić od NBP. Jest to konwersja zobowiązań z jednego,podmiotu państwowego na drugi. Z MF na NBP.
Chyba, że istnieją jakieś sposoby, które ten obowiązek znoszą, jak np, przejęcie kapitału z OFE przez państwo w osobie PZU i następne umorzenie obligacji skarbu państwa jako części tego kapitału. Tym sposobem kapitał zniknął w części obligacyjnej.
Przepis konstytucji „Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa” jest pośredni – zabrania wpisywania do ustawy budżetowej pokrywania deficytu przez zaciąganie zobowiązań w NBP.
Czy nabywanie obligacji przez NBP na rynku wtórnym jest zaciąganiem zobowiązań w sensie przepisu konstytucyjnego? Niech się wypowiedzą specjaliści. Moim zdaniem jest to konwersja zobowiązań, a nie zaciąganie nowych zobowiązań. Termin „zaciąganie zobowiązań” użyty w konstytucji rozumiem jako zaciąganie nowych zobowiązań, np. sprzedaż nowych obligacji.
Czy drugi rodzaj transakcji – nabywanie przez NBP obligacji skarbu państwa bezpośrednio od emitenta narusza przepis konstytucji? W przepisie tym istnieje dodatkowe zastrzeżenie – ustawa budżetowa musi przewidywać zaciąganie zobowiązań w NBP w celu finansowania deficytu budżetowego.
Jak się przedstawi sytuacja, gdy NBP kupi obligacje skarbu państwa od emitenta?
Nasuwająca się interpretacja jest taka, że skoro nie może tego przewidywać ustawa, to także nie może być to realizowane w praktyce.
Skup obligacji, nie jest zaciąganiem zobowiązań – ale ich wystawianie
(emisja tak. „Obligo” wszak znaczy – zobowiązanie.
Natomiast jeśli chodzi o „dotowanie budżetu ” czy”pokrywanie deficytu” sprawa nie jest już tak jednoznaczna. Wszak emitentowi obligacji chodzi o pozyskanie „żywej gotówki” z przeznaczeniem na rózne cele, także i te wymienione.
Kupowanie obligacji skarbu państwa przez NBP na rynku pierwotnym, czyli bezpośrednio od emitenta, jakim jest skarb państwa (Ministerstwo Finansów), jest przekazywaniem pieniędzy od NBP do skarbu państwa, czyli do budżetu, jest w praktyce dotowaniem budżetu.
Kupowanie obligacji na rynku wtórnym przez NBP jest nabywaniem ich od właścicieli (nie emitentów), pieniądze są przekazywane od NBP do właścicieli obligacji, a obligacja czyli zobowiązanie spłaty kredytu przechodzi do NBP.
Kupowanie obligacji o zapadalności (terminie wykupu) w danym roku budżetowym na rynku wtórnym jest wspomaganiem budżetu. Budżet na dany rok po stronie wydatków powinien zawierać pozycję pieniądze na wykup tych obligacji.
Jeżeli w budżecie brakuje pieniędzy na obowiązkowy wykup obligacji, a NBP wykupi te obligacje, to jest to wspomaganie budżetu, lecz należy pamiętać, że obligacje nadal są ważne i skarb państwa zobowiązany jest je wykupić od NBP. Jest to konwersja zobowiązań z jednego,podmiotu państwowego na drugi. Z MF na NBP.
Chyba, że istnieją jakieś sposoby, które ten obowiązek znoszą, jak np, przejęcie kapitału z OFE przez państwo w osobie PZU i następne umorzenie obligacji skarbu państwa jako części tego kapitału. Tym sposobem kapitał zniknął w części obligacyjnej.
Przepis konstytucji „Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa” jest pośredni – zabrania wpisywania do ustawy budżetowej pokrywania deficytu przez zaciąganie zobowiązań w NBP.
Czy nabywanie obligacji przez NBP na rynku wtórnym jest zaciąganiem zobowiązań w sensie przepisu konstytucyjnego? Niech się wypowiedzą specjaliści. Moim zdaniem jest to konwersja zobowiązań, a nie zaciąganie nowych zobowiązań. Termin „zaciąganie zobowiązań” użyty w konstytucji rozumiem jako zaciąganie nowych zobowiązań, np. sprzedaż nowych obligacji.
Czy drugi rodzaj transakcji – nabywanie przez NBP obligacji skarbu państwa bezpośrednio od emitenta narusza przepis konstytucji? W przepisie tym istnieje dodatkowe zastrzeżenie – ustawa budżetowa musi przewidywać zaciąganie zobowiązań w NBP w celu finansowania deficytu budżetowego.
Jak się przedstawi sytuacja, gdy NBP kupi obligacje skarbu państwa od emitenta?
Nasuwająca się interpretacja jest taka, że skoro nie może tego przewidywać ustawa, to także nie może być to realizowane w praktyce.
polityka
Na wschodzie Ukrainy trwały w czwartek intensywne walki sił antyterrorystycznych z prorosyjskimi separatystami. Rzecznik operacji antyterrorystycznej Władysław Selezniow poinformował, że zabito ok. 200 bojowników prorosyjskich.
Według niego po stronie przeciwnika jest też bardzo dużo rannych. Siły ukraińskie straciły czterech wojskowych, a rannych zostało 20 ludzi.
1. Srebrenica. Ustalony fakt. Masakra. Wszyscy wiedzą…
Ale…
Nie spotkalem dotychczas doniesienia że odkryto ten masowy grób. Przecież 8tys. to góra kosci. I „nasi” tam rezyduja od 15 lat, robia co chca, kopia gdzie chca, komisje przerozne sledcze, z satelity zdjęcia, nikt im nie moze podskoczyć ani nic ukryć.
I nie znaleźli.
Owszem, znajdowali tu 30 tam 40, z wielkimi fanfarami oglaszali – w koncu byla wojna.
Ale nie te 8tys.
Przecież to niemozliwe,zeby nie chcieli znaleźć (?) Hę…?
Wiec… Czy to się wogóle wydarzylo naprawdę, czy tez tylko jak w filmie „Wag The Dog”?
.
1. Tiananmen Plac. Ustalony fakt. Masakra. Wszyscy wiedzą…
Ale…
Od czasu do czasu pojawialy się glosy że to niezupelnie tak. Ignorowalem je, bo przecież wszyscy wiedza i ja też.
Paul Craig Roberts. Mam go w zakladkach i pilnie czytam. Dla mnie jest wiarygodny i warty uwagi.
Według niego po stronie przeciwnika jest też bardzo dużo rannych. Siły ukraińskie straciły czterech wojskowych, a rannych zostało 20 ludzi.
1. Srebrenica. Ustalony fakt. Masakra. Wszyscy wiedzą…
Ale…
Nie spotkalem dotychczas doniesienia że odkryto ten masowy grób. Przecież 8tys. to góra kosci. I „nasi” tam rezyduja od 15 lat, robia co chca, kopia gdzie chca, komisje przerozne sledcze, z satelity zdjęcia, nikt im nie moze podskoczyć ani nic ukryć.
I nie znaleźli.
Owszem, znajdowali tu 30 tam 40, z wielkimi fanfarami oglaszali – w koncu byla wojna.
Ale nie te 8tys.
Przecież to niemozliwe,zeby nie chcieli znaleźć (?) Hę…?
Wiec… Czy to się wogóle wydarzylo naprawdę, czy tez tylko jak w filmie „Wag The Dog”?
.
1. Tiananmen Plac. Ustalony fakt. Masakra. Wszyscy wiedzą…
Ale…
Od czasu do czasu pojawialy się glosy że to niezupelnie tak. Ignorowalem je, bo przecież wszyscy wiedza i ja też.
Paul Craig Roberts. Mam go w zakladkach i pilnie czytam. Dla mnie jest wiarygodny i warty uwagi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)